Osiedle Towarzystwa Osiedli Robotniczych na Grochowie (TOR Grochów, ul. Kobielska #96, #98, #100, Podskarbińska #7, #7a, #7b oraz Stanisławowska #3, #5, #7, #9) to zespół dziesięciu budynków mieszkalnych w stylu funkcjonalistycznym. Jest drugim z dwóch osiedli zrealizowanych we własnym zakresie przez Towarzystwo w Warszawie (oprócz nich trzy osiedla były kredytowane przez TOR [10]) [1]. Ludzie często mylą je z domami dla bezrobotnych przy ul. Podskarbińskiej [17]. Obecnie każdy blok to odrębna wspólnota mieszkaniowa [10]. Każdy z budynków posiada ok. 60 lokali mieszkalnych oraz lokal usługowy [5].
Mimo, że osiedle zostało wybudowane niskim kosztem to architekci zadbali o detale [13]. Modernistyczne są formy brył przypominające okręty oraz półokrągłe balkony [14], które znajdują się w jednym pionie w każdym z bloków. Bloki ustawione są lekkimi uskokami. Są też specjalne skrzynki na kwiaty pod oknami bloków [17]. Szare elewacje zostały ożywione ceglanymi opaskami wokół okien [16]. Dziś większość tynków to baranek z czasów PRL-u, pierwotnie elewacja była zapewne żółta [17]. Fragmenty elewacji przykryte czerwoną cegłą wyznaczają również osie budynku. Osiedle otoczono ogrodem, w którym znajdują się pieńki, krzesła, zadbane rabaty z kwiatami [14].
Łącznie powstało 600 powtarzalnych i bardzo oszczędnych mieszkań [4]. Budynki składały się z powtarzalnych sekcji, w każdej po cztery identyczne mieszkania. Wyjątek stanowiła sekcja końcowa z blokiem sanitarnym. Zaprojektowano trzy typy mieszkań: jednoizbowe o powierzchni 19.5 m2, półtoraizbowe o powierzchni 31 m2 (w budynkach z łącznikami) oraz półtoraizbowe o powierzchni 37 m2 [1]. Mieszkania były wyposażone w instalację wodno-kanalizacyjną, elektryczną i gazową. W każdym lokalu było WC, natomiast łazienki były wspólne (osobne były przewidziane tylko w mieszkaniach dwuizbowych). Mieszkania były ogrzewane piecami kaflowymi [15]. Były również kuchnie węglowe, którym z czasem dodano dwupalnikowe kuchenki gazowe. Mieszkania miały drewniane klepki, ciekawe są też zachowane szerokie drewniane parapety z rowkami przeznaczonymi do odprowadzania skraplającej się wody [17].
W styczniu 1937 roku Rada Ministrów wydała rozporządzenie dotyczące konieczności przygotowania obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej [1]. Dlatego budynki mają niewiarygodnie dobrze zrobione konstrukcje kleinowskie, a pod każdym blokiem znajduje się schron (podobno podziemiami można przejść przez całe osiedle) [17]. Żelbetowa konstrukcja dachu zastąpiła planowaną drewnianą [1].
Ponieważ piwnice zajęły schrony, ulokowanie tam łazienek, pralni i suszarni nie było możliwe, tak samo jak przeniesienie ich na poddasze (wyższe budynki byłyby mniej nasłonecznione). Dlatego każdy budynek I etapu (przy ul. Stanisławowskiej) posiada przy jednym ze szczytów wyodrębniony pion (ryzalit), w którym zlokalizowano łazienki, suszarnie i pralnie [1]. Bloki te spięte są od ulicy niskimi pawilonami przeznaczonymi na sklepy i tworzącymi pierzeję. Działa tu m.in. sklep modelarski, pizzeria oraz Klub Mamy i Taty [17]. Pomiędzy blokami budynków II etapu przerzucono wsparte na słupach, dwukondygnacyjne ceglane galerie mieszące suszarnie [12]. Rozwiązanie to jest unikalne i nadaje osiedlu wyjątkowy charakter [1]. Pralnie zlokalizowane zostały w suterenach po cztery na każdy blok mieszkalny [15].
Jako autorów osiedla błędnie wskazuje się Natalię Hiszpańską i Mirosława Szabuniewicza, jednak na projektach budynków (co najmniej II serii) znajduje się podpis Lucyny Nowak-Markowiczowej (wcześniej Nowak-Białostockiej) i to najpewniej ona była autorem projektu architektonicznego. Projekty te były zatwierdzane przez Romana Piotrowskiego. Natalia Hiszpańska, która wcześniej jedynie współdziałała przy nielicznych projektach autorstwa swojego ojca, mogła pełnić rolę kreślarki, natomiast Szabuniewicz był kierownikiem budowy [1].