Czarny Kot (Hotel My Warsaw Residence, ul. Okopowa #65) to najprawdopodobniej najsłynniejsza samowola budowlana w Polsce [1]. Właścicielkami są Elżbieta Studzińska i jej córka Katarzyna Studzińska [8].
Przez cały okres istnienia budynek nielegalnie rozrósł się do kilkupiętrowego molocha. Kolejne części najpierw budowano, po czym architekt Krzysztof Remiszewski nanosił je papier [5]. W 2002 roku budynek był podpiwniczony i składał się z trzech-czterech kondygnacji nadziemnych: piwnicy, parteru, pierwszego i drugiego piętra oraz poddasza o powierzchni całkowitej 2211 m2 i powierzchni użytkowej 1822 m2 [10]. W 2018 roku liczył około sześciu kondygnacji [13].
Obiekt z wieżyczkami, wykuszami, uskokami, mansardami nazywany jest przez podobieństwo, zamkiem Gargamela [9]. Z jednej strony budynku umieszczono półokrągłe wykusze, z drugiej prostokątne okna. Są też wieżyczki z hełmami jak w zamku i dach jak w góralskiej chacie. Dookoła fosa, nad którą przerzucono przejście z zaokrąglonymi balustradami z błyszczącej cegły. Nie brakuje kolumienek, stoją wozy drabiniaste pełniące rolę kwietników, a wejścia pilnują rzeźby lwów [5]. Poważnym zaskoczeniem jest recepcja, czyli biurko wciśnięte pod ścianę na pierwszym piętrze [4]. Wystrój stylizowany jest na barokowy przepych [2]. W samym lobby umieszczono wielkie pozłacane jaja, girlandy ze sztucznych kwiatów i płytki podłogowe ułożone w kalejdoskopowy wzór. Jest klasycyzująca fontanna, oczko wodne i pałacowa sala restauracyjna, nad którą góruje poroże wysadzane sztucznymi diamentami [6]. Na drzwiach znajdują się złote litery: My Warsaw Residence. Dużo jest luster w złotych ramach, sofy, tzw. wypoczynki, w kolorach pastelowych i tzw. fotele Ludwiki. Jedynym spójnym motywem są fantazyjne fale na ścianach i suficie (płytki z barwnego gresu, schody z różnokolorowego kamienia). Układ pomieszczeń jest labiryntem, są korytarze kończące się niczym, okna wychodzące na inne okna, przedziwne przybudówki [2].
Jest tu co najmniej dwadzieścia pięć pokoi, wśród których każdy jest inny [12]. Pokój są duże w stosunku do hoteli sieciowych [4], często łazienki czasami są większe od pokoi [12]. Goście określają je jako skrzyżowanie "Dynastii" z salonem polskiego inteligenta z okresu międzywojennego [4]. W jednym stoi staropolskie łóżko z wezgłowiem, potężna szafa typu gdańskiego z mosiężnymi uchwytami, a do tego łazienka schowana za ścianą z barwionych na czerwono luksferów. W innym jest podwójne, granatowe łóżko ze srebrzystymi listwami, nad wezgłowiem potężne lustro w złoconych ramach, a łazienka od podłogi do sufitu wyłożona jest szarą glazurą z wielką obłą łatą z brązowych kafelków i umywalką z brązowej ceramiki ze srebrzystometalową misą [9]. W trzecim obok luksusowego łoża pomalowanego na wysoki połysk, stoi toaletka stylizowana na zabytkową, stół z kamiennym blatem oraz krzesła obciągnięte czarnymi pokrowcami [6].
Budynek wpisuje się w trend szalonych domów lat 90-tych XX wieku, po zachłyśnięciu się wolnym rynkiem i zachodnią modą. Według ekspertów jest to przykład braku odpowiedzialności za przestrzeń, egoizmu inwestora, nieudolności architekta, przymykania oka przez urzędników i samorządowców, skuteczności prawników, nieskuteczności sądów i nadzoru budowlanego [9].